Kiedy byłam małą dziewczynką chciałam, żeby wszyscy mnie lubili. Uśmiechałam się, spełniałam cudze zachcianki, dzieliłam się zabawkami. Myślałam, że to tylko kwestia czasu, żeby wszystkim się podobać. I co? I nic.
A teraz? Chcę być sobą. Lecz ludzie wciąż oczekują ode mnie, że będę taka jak sobie wymarzyli. Czasem mam dość, chciałabym żyć choć trochę po swojemu... Dlaczego nie zaakceptują mojego ubioru? Dlaczego jestem "sztywniarą", jeśli wolę czasem posiedzieć sama w domu, z ksiażką w ręku? Dlaczego nie można być innym?
"Nauczyłam się żyć"
Nauczyłam się żyć
tak jak oczekiwano
Nauczyłam się żyć
według wszelkich zasad
I potrafię się śmiać
kiedy w duchu płaczę
I potrafię trwać
gdy o upadku marzę
Kiedyś byłam
zwyczajną dziewczyną
wątłym chwastem
w ceglanym ogrodzie
Teraz twarda i sucha
twoja
prywatna
gotowa
ozdoba
Ten wiersz napisałam już dość dawno, ale myślę, że pasuje do tej notki. To nie jest dobry wiersz, ani wielka poezja. Po prostu zbitek myśli i słów.
Przepraszam, że mnie nie było, ale korzystając z uroku wakacji wyjechałam na parę dni.