Witam w moim skromnym zapiśniku, jestem Ania, siedemnastolatka z ciekawymi pomysłami i głową pełną szalonych marzeń.
Jasne włosy, niebieskie oczy, raz szeroki uśmiech, raz oczy pełne łez. To właśnie ja.
Jednocześnie oryginalna i zwyczajna.
Zwyczajna, bo nie ja jedna pasuję do powyższej charakterystyki.
Oryginalna? Tak, bo każdy jest inny, każdy oryginalny. Więcej o mnie... Napisz do mnie...
Przepraszam za dość długą nieobecność. Po raz kolejny miałam problemy z internetem. Dzisiejsza nota będzie krótka, nie mam niestety czasu na długie pisanie.
Wiersz dedykuję wszystkim, którzy boją się powiedzieć sobie 'carpe diem'.
dali ci życie na tacy w prezencie wziąłeś bez słowa jednego zapłaty
rzuciłeś w kąt niepotrzebny ciężarek deptałeś życie bezmyślną wegetacją
nigdy nie byłeś szczęśliwy nigdy niczego z siebie nie dałeś nigdy nie byłeś dobry nigdy nikogo nie pokochałeś
nigdy nie żyłeś teraz umierasz żałując każdej chwili wcześniej zgubionej
Chcę również napisać, że w przyszłym tygoniu będę na wycieczce szkolnej, więc not nie będzie. Pozdrawiam,
To wiersz, który napisałam jakiś czas temu. Publikuję go tutaj, bo uważam że pasuje do poprzedniej notki. Wielu ludzi twierdzi, że świat jest zły, opanowany tylko przez ból i cierpienie. To nieprawda. Oczywiście, zło istnieje i istnieć będzie, ale to nie oznacza, że dobro całkowicie zniknęło. Skupiając się na tym co złe, pomijamy to co dobre... Niestety.
Szczęście? A cóż to właściwie jest? Abstrakcyjna wartość, słowo określające coś, czego naprawdę nie ma, nieosiągalne marzenie? Ostatnio uświadomiłam sobie, że jestem szczęśliwa. Tak, wiem że to brzmi wręcz hiperoptymistycznie i przesadnie, ale tak chyba jest. Mam swoje problemy i chyba każdy ma. Ale mam też dach nad głową, w miarę spokojne życie, świetne koleżanki i wspaniałych rodziców, bo choć się z nimi wiecznie kłócę, to wiem że mogę ich po prosić zawsze o pomoc. Mam wiele, a spora część populacji światowej nie może nawet o tym marzyć... Podobnie przedstawia się sytuacja u większości moich znajomych. A jednak oni wciąż narzekają, porównując się z tymi, którzy mają jeszcze lepiej. Dlaczego człowiek zawsze szuka rzeczy nie osiągalnych, zamiast cieszyć się z tego, co ma?
[akwarela sprzed paru dni. tekst mój]
Wybaczcie że znów dawno nie pisałam. Byłam zajęta sprawami szkolnymi, bo w końcu koniec roku się zbilża i czas popoprawiać oceny.
Na piasku postawiona Wątła wieża płacze Krucha i cicha We wiosennym gaju
Ciężkie kamienie postanowień Ostre, ceglane musisz Na kruchych nóżkach spoczywa Z wątłych przegranych marzeń
Tak już dłużej być nie może Przecież dobrze o tym wiesz Jeszcze jedno twarde słowo Nie utrzyma wieża się
Padnie krucha, zapomniana W czarną ziemię na kolana Taka jest historia wieży Taka i historia świata.
To chyba o mnie... Napisałam parę dni temu. Ostatnio ciągle piszę i rysuję, jakby to mogło rozwiązać wszystkie moje problemy. Nie rozumiem samej siebie. Nic już nie rozumiem. Pogubiłam się... Ktoś jeszcze tak ma (miał)?
Pozdrawiam.
PS. Obiecałam, że dam rysunki, więc proszę: 1 2 3 Od razu uprzedzam, że nie ma tu niczego ładnego. Sprawdzam różne możliwości programów (Pixia, Paint) i marzę bez ładu. :D